Dlaczego współczesne zwiastuny filmowe niszczą filmy?

Aż do początku lat 90., w erze przedinternetowej, w kinach istniał rytuał, którego żaden szanujący się kinomaniak nie mógł przegapić. Ważne było, aby dotrzeć na czas i zająć swoje miejsca w kinie na tyle wcześnie, aby móc obejrzeć zwiastuny poprzedzające film. W ten sposób ciekawość publiczności była odpowiednio pobudzana poprzez udostępnienie zapowiedzi nadchodzących premier.

A potem pojawił się internet, YouTube, media społecznościowe, kasyna online takie jak Vulkan Vegas, serwisy streamingowe i inne nowoczesne platformy, dzięki którym zadanie to stało się o wiele łatwiejsze. Nie tylko łatwe, ale i opłacalne. Dziś zwiastuny stały się równie ważne co same filmy, napędzając przemysł, który angażuje producentów, reżyserów i, co najważniejsze, widzów. Ale sporo miłośników filmów narzeka w ostatnich latach coraz bardziej na to, że zwiastuny nowych produkcji albo nie zachęca w ogóle do odwiedzenia kina, albo co gorsza – zdradza większość, jeśli nie wszystkie istotne wydarzenia, psując w ten sposób element zaskoczenia i nieprzewidywalność fabuły.

Przyjrzyjmy się nieco bliżej temu dość interesującemu trendowi – zapraszamy do przeczytania naszego dzisiejszego artykułu!

Zwiastuny, które wcale nie zachęcają do pójścia do kina

Według analiz mediów branżowych, w samym tylko 2024 roku liczba obejrzanych zwiastunów filmowych na YouTube przekroczyła 55 milionów godzin. Tak dla porównania, to wartość odpowiadająca prawie 4 tysiącom lat. Przykładem zaangażowania ludzi w tę działalność jest drugi zwiastun filmu „Avatar”, który w dniu, w którym pojawił się w sieci, osiągnął już 88 milionów wyświetleń.

Pytanie pozostaje: czy ludzie oglądają więcej zwiastunów, ponieważ studia filmowe mają więcej do zaoferowania, czy też liczba zwiastunów rośnie, ponieważ wzrasta też zainteresowanie publiczności? W 2000 roku w Stanach Zjednoczonych działało około dziesięciu firm zajmujących się wyłącznie produkcją zwiastunów do filmów kinowych. Dziś jest ich ponad sto. Taka inwestycja może być zarówno ważnym narzędziem marketingowym, jak i strzałem w stopę.

Weźmy na przykład „Legion samobójców”, którego pierwszy zwiastun ukazał się prawie rok przed premierą. Film uznano na jego podstawie za zbyt mroczny, co miało negatywny wpływ na widza i postawiło producentów w stanie niepewności. Kilka miesięcy później pojawił się nowy zwiastun prezentujący film z większą dawką humoru i bliższy finalnemu efektowi. Z pewnością reżyser David Ayer został zmuszony przez studio do wprowadzenia istotnych zmian w filmie właśnie ze względu na odbiór zwiastunów.

To pomaga wyjaśnić, dlaczego w przypadku dużych produkcji powszechne stało się publikowanie trzech, a nawet czterech różnych zwiastunów. Co nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem dla widza. Na przykład każdy kolejny zwiastun filmu „Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie” prezentował inne fragmenty całości, zatem dla widza, który obejrzał każdy z czterech trailerów z fabuły, nie zostało już prawie nic zagadkowego. Widzieliśmy po prostu w nich już tyle filmu, że stało się to wręcz niepokojące. Wszystkie zagadki, których rozwiązanie mieliśmy nadzieję ujrzeć na ekranie, pojawiły się od razu w zwiastunach. A to chyba nie o to nam wszystkim chodzi, nieprawdaż?

To problem, który staje się coraz bardziej powszechny – gdy zwiastuny zawierają najlepsze sceny i najzabawniejsze żarty, to po co w ogóle iść na film do kina? Świetne zwiastuny zawsze rodzą palące pytania, ale nigdy na nie nie odpowiadają. Pobudzają apetyt. Kiedy po obejrzeniu filmu pamiętasz zwiastun, to znak, że był dobry. Niestety z taką sytuacją mamy do czynienia coraz rzadziej.

Oto kilka zwiastunów, które przeszły do historii kina

Ale żeby nie było, że wyłącznie narzekamy, mamy dla Ciebie teraz kilka zwiastunów, które okazały się wybitnymi dziełami same w sobie. Zachęciły miliony widzów do odwiedzenia kina, obiecując im niezwykłe emocje podczas seansu – i prezentowane przez nie obietnice nie rozminęły się z prawdą. Oto kilka najlepszych zwiastunów w historii kina:

Obywatel Kane (1941)

Uznawany na wielu listach za najlepszy film wszech czasów, „Obywatel Kane” narodził się z wielkimi ambicjami. Świadczy o tym zwiastun filmu, specjalnie przygotowany przez Orsona Wellesa w niezwykły sposób. Reżyser sam jest narratorem, prezentując film praktycznie bez żadnych scen z samego dzieła.

Psychoza (1960)

Osobą, która zaczyna wprowadzenie do filmu, jest również reżyser Alfred Hitchcock, ogłaszający, że w tym miejscu doszło do przestępstwa. Zwiastun ten wyprodukowano w 1960 roku, ale pasowałby stylem idealnie do dzisiejszych czasów. Dynamiczny montaż, wykorzystanie ścieżki dźwiękowej, starannie dobrane ujęcia i frazy stały się punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń, szczególnie w gatunku thrillera i horroru.

Egzorcysta (1973)

Ludzie źle się czuli, wychodzili z kina przerażeni, a nawet powstała miejska legenda, że w trakcie seansu kobieta w ciąży urodziła dziecko. Oto reakcje na premierę jednego z najwspanialszych klasyków horroru w historii. Jednak jeszcze przed premierą zwiastun był równie przerażający, co sam film. Narracja otwierająca film i seria zniekształconych obrazów wystarczyły, aby ocenić zwiastun jako wręcz niepokojący.

Superman: Film (1978)

Zwiastun pierwszego w historii hitu o superbohaterach jest wzorcowym przykładem doskonałego wprowadzenia do filmu dzięki żartom, walkom, efektom specjalnym i świetnej ścieżce dźwiękowej. Jest uważany za klasyczny przykład tego gatunku: prezentuje wprowadzenie do fabuły, głównych aktorów i niektóre efekty specjalne. I oczywiście pozostawia widzom najlepsze do odkrycia, oglądając film.

Obcy (1979)

Straszne stworzenie dziesiątkujące populację statku kosmicznego stało się kultowe, ale widzowie mogli je poznać dopiero po obejrzeniu filmu. Zwiastun pozbawiony był narracji, która była wówczas powszechna, a składała się na niego jedynie pełna napięcia ścieżka dźwiękowa, co samo w sobie czyniło go nieco strasznym. To świetny przykład tego, jak rozbudzić ciekawość widzów i przygotować ich na to, co ma nastąpić.

Terminator 2 (1991)

Jeśli w latach 80. i 90. oglądałeś filmy, słyszałeś głęboki głos narratora wielu ówczesnych hitów. Dzisiaj w większości zwiastunów narracja nie jest już tak istotna, ale do tej pory połączenie tekstu, dialogów i obrazów bez popadania w zbędność było wyzwaniem. „T2” jest doskonałym przykładem tego, jak to zrobić i jednocześnie nie zdradzić kluczowego fundamentu filmu, czyli przemiany „złego” terminatora w „dobrego”.

Pulp Fiction (1994)

Quentin Tarantino stał się tak ubóstwiany przez fanów kina, ponieważ kręci filmy, jedną nogą stojąc w przeszłości, a drugą w teraźniejszości. Zwiastun jego klasycznego dzieła z 1994 roku ma podobną stylistykę. Estetyka i narracja filmu nawiązują do ducha lat 70., ale dzięki szybkiemu montażowi udało się wpleść w niego nowe (w tamtym czasie) elementy. A najlepsze jest to, że zwiastun daje jedynie przystawkę, ale nie oferuje najlepszych scen.

Scroll to Top